Drogie moje deku-koleżanki,chciałam się z Wami podzielić odkryciem,
jakiego dokonałam za sprawą nałogu
Otóż palę ja papierosy i kiedyś sobie wymyśliłam,że spróbuję elektronicznego
fajka,bo to zdrowiej. A żeby taniej było,postanowiłam robić sobie liquid do napełniania sama,więc zakupiłam potrzebne składniki i sprzęty.
Po jakimś czasie znudziło mi się,ale wszystko pozostało w szufladzie.
Przypomniałam sobie wczoraj,że mam małe plastykowe buteleczki,
które być może nadadzą się do czynienia reliefów,w torebce znalazłam też
butelkę gliceryny. I nagle...błysk! niespodziewanie i bez świadomego powodu(ważne,że bez świadomego,potem wyjaśnię),pomyślałam,
że można tej gliceryny dodać do farby,coby ułatwić cieniowanie.
A że niecierpliwam,to poleciałam sprawdzić,czy to zda egzamin.
Dodałam kroplę do farby i zabrałam się za robotę - poezja! jakby człek dodał
profesjonalnego opóźniacza. I w tym momencie zajarzyłam,skad ten pomysł użycia gliceryny,to prawda co mówią,najbardziej pamiętamy zapachy.
Mam opóźniacz Stamperii,więc go powąchałam,potem glicerynę i jeszcze raz, niewielka róznica, opóźniacz trochę bardziej intensywny.
Kapnełam jedno i drugie na papier,gęstość taka sama.
Kolor trochę inny, Stamperia lekko żółta,gliceryna przeźroczysta.
Myslę sobie,niech tam,poświęcę się dla decu, jak zejdę,to przynajmniej dla sprawy
i zbadałam organoleptycznie,
znaczy się liznęłam obie substancje - smak ten sam!
Krótko mówiąc,opóźniacz,za który płacimy ciężkie pieniądze,to nic innego
tylko gliceryna z małym dodatkiem jakiej zapachowej substancji.
Gliceryna kosztuje grosze ,butelka 30g to 1,50zł - 2 zł i w każdej aptece można ją kupić,do cieniowań używa się jej niewiele,więc koszt właściwie żaden. Za opóźniacz Stamperii zapłaciłam 21zł
Haha, określenie "nabijanie w butelkę" nabiera tu sensu dosłownego!
Trochę się rozpisałam, sorry, ale inaczej nie umiem