Dziękuję, Madziu
To po prostu eksperymentowanie, bierzesz różne rzeczy, niekiedy od czapki, doprawiasz tym, co w głowie zostało po czytaniu forum i oglądaniu filmów na youtube i się bawisz
Do wytłaczanki, za poradą Renaty, użyłam wieczka z serka albo pasztetu (taka grubsza folia metalowa, margaryny też tym zalepiają). Mój pies je trzy razy dziennie leki na serce, a najlepiej mu wchodzą w pasztecie, paskudnym, takim za 1 zł (jak ktoś lubi takie pasztety, to przepraszam, moje subiektywne zdanie jest, że do jedzenia nadaje się tylko pasztet upieczony w domu
). No i zostają mi opakowania w hurtowych ilościach, miseczki wykorzystuję do mieszania farbek, a folie nadają się do wytłaczania.
Można też używać foremek jednorazowych do pieczenia, aluminiowych, tylko najpierw trzeba je wygładzić, bo one zwykle mają jakieś przetłoczenia.
A kora - domieszałam do szpachlówki fluggera ciemnobrązowej farby akrylowej. Nakładałam szpachelką i od razu robiłam takie rysy, byle jak. Jak trochę podeschnie, ale nie za bardzo, można jeszcze igłą zrobić dziurki po kornikach
Późno na to wpadłam, jak już mi większość wyschła, to i dziurek jest mało.
Po wyschnięciu mazałam to trochę rozwodnioną farbą metaliczną z lidla, mieszanką niebieskiej i zielonej, ale niedużo, w zagłębieniach. Potem jeszcze chyba trochę złotą antyczną Pentartu i sporo patyną. No i niebacznie dałam lakier z połyskiem, ech
Mat trzeba było, albo może wosk...