02-17-2015, 12:11 PM
Dzięki, dziewczyny
Owieczka jest z patyczków higienicznych, pomysł faktycznie fajny, zobaczyłam gdzieś w necie i musiałam wypróbować
Karczochy też na tej zasadzie, ja często tak mam, zobaczę coś fajnego, już mnie palce swędzą, żeby spróbować zrobić. Często jest niestety tak, że najbardziej ciekawy jest sam etap nauki, jak już mam temat rozpracowany, to mi się nudzi
Drapanki są proste wbrew pozorom, farbuje się jajo (czymkolwiek, tutaj oczywiście łupiny od cebuli). Jajo z białą skorupką koniecznie. Łapie się coś ostrego i wyskrobuje kolor do białego. Kiedyś drapałam kawałkiem żyletki, te to nawet nie pamiętam, może nożykiem do cięcia? No i lepiej się sprawdzają tu całe jaja, nie wydmuszki, bo trochę nacisku potrzeba. Tak, że lepiej ufarbować czymś jadalnym, żeby się ew. dało je zjeść
Ja uczyłam się je robić w dzieciństwie od mojej Mamy, ktora jest jeszcze większy szaleniec craftowy niż ja. Pamiętam, że robiłyśmy jeszcze takie malowane woskiem i chodzą za mną od dawna, tylko, że je trzeba farbować na zimno i nie bardzo wiem czym. Kiedyś były takie farbki do jajek na zimno, teraz nie widziałam nigdzie. A wosk nakładałyśmy z palącej się świecy starymi stalówkami do kreślenia rysunków technicznych
Owieczka jest z patyczków higienicznych, pomysł faktycznie fajny, zobaczyłam gdzieś w necie i musiałam wypróbować
Karczochy też na tej zasadzie, ja często tak mam, zobaczę coś fajnego, już mnie palce swędzą, żeby spróbować zrobić. Często jest niestety tak, że najbardziej ciekawy jest sam etap nauki, jak już mam temat rozpracowany, to mi się nudzi
Drapanki są proste wbrew pozorom, farbuje się jajo (czymkolwiek, tutaj oczywiście łupiny od cebuli). Jajo z białą skorupką koniecznie. Łapie się coś ostrego i wyskrobuje kolor do białego. Kiedyś drapałam kawałkiem żyletki, te to nawet nie pamiętam, może nożykiem do cięcia? No i lepiej się sprawdzają tu całe jaja, nie wydmuszki, bo trochę nacisku potrzeba. Tak, że lepiej ufarbować czymś jadalnym, żeby się ew. dało je zjeść
Ja uczyłam się je robić w dzieciństwie od mojej Mamy, ktora jest jeszcze większy szaleniec craftowy niż ja. Pamiętam, że robiłyśmy jeszcze takie malowane woskiem i chodzą za mną od dawna, tylko, że je trzeba farbować na zimno i nie bardzo wiem czym. Kiedyś były takie farbki do jajek na zimno, teraz nie widziałam nigdzie. A wosk nakładałyśmy z palącej się świecy starymi stalówkami do kreślenia rysunków technicznych