Nie wiem od czego zaczac, to moze skoncze srodek wieka
, Dyzia - pewnie i masz racje, ze bladziutka, ale to jest w szarosciach, mocnych plamach oryginalny obrazek, balam sie, ze mimo wszystko taki transfer, badz co badz, jakims plynem do mycia szyb oraz lyzeczka wtarlam tusz z wydruku w gole drewno (znaczy kolo drewna to nie stalo nigdy, ale to osobna historia niestety, chyba sie musze na starocie wybrac, bo mnie te wybrakowana zawiasy i chropawe kanty zbrzydly... )
czyli sie balam, ze za ciemno bedzie, jak ciemno pod obrazkiem bedzie
juz tlumacze
proces sciagniety z netu:
jest taki gruboziarnisty proszek do embossingu na goraco, ten UTEE z tytulu.
czyli leci to tak, ze maluje powierzchnie gessem (przepis mowi, ze ma byc czarny, ja nie mam, mam bialy to uzylam
,
potem drobniutki zwirek blyszczacy nasypuje na powierzchnie uprzednio posmarowana bezbarwnym lepkim tuszem (zeby sie proszek trzymal), nadmiar odsypuje.
taka a la suszarka, nagrzewnica, podgrzewam te warstwe proszku kilka chwil, zaczyna sie topic i zaraz potem twardnieje. I tak trzy razy (nie wiem po co akurat trzy, nie pytaj
na to pudry z postu z serduszkiem. aha, przed nimi tez pokrylam te trzykrotna, czarna warstwe. grubo pudru, roznego
i lekko podgrzewam calosc nagrzewnica majac juz przygotowany w zebach stempel (namoczony w tuszu jakim badz, u mnie to jakas miedz i cos tam, honeydew bodajze), zeby szybko na gorace, miekkie docisnac. I juz. potem troszke puderku, troszke bitumu, troszke srebrnego rub ons.